Storage Focus: Jeszcze taśma nie umarła

26.01.2010

26 stycznia 2010

Wywiady| Backup | Rynek pamięci masowych | Bezpieczeństwo danych

Rozmowa z Tomaszem Filipów, dyrektorem zarządzającym DISKUS Polska sp. z o.o.

Storagefocus: DISKUS jako dystrybutor skupia się głównie na nośnikach, podczas gdy u konkurencji nośniki stanowią tylko skromny wycinek oferty. Skąd pomysł na taką specjalizację? Czy przynosi ona takie zyski, że firma jest w stanie przetrwać na rynku?

Tomasz Filipów, DISKUSTomasz Filipów, DISKUS: Rzeczywiście, od lat zajmujemy się głównie taśmami i żeby przetrwać musimy ich sprzedać bardzo dużo. Jako jedyni w Polsce cały czas mamy na stanie kilka tysięcy taśm, w tym również wiele starszych rodzajów nośników. Niestety, ze względu na fakt, iż są to obecnie produkty przeznaczone dla średnich i dużych firm czy instytucji, ich sprzedaż systematycznie spada i, mimo że jest to najbardziej ekologiczny nośnik, nawet archiwalne i backupowane dane coraz częściej są przechowywane w macierzach dyskowych i wirtualnych bibliotekach taśmowych. Oczywiście nośniki taśmowe będą w dalszym ciągu wykorzystywane, nie tylko ze względu na bezpieczeństwo przechowywanych na nich danych, jak również ich koszt, ale małe firmy zazwyczaj wybierają rozwiązania oparte na dyskach twardych. Dlatego też od początku postawiliśmy na nowe segmenty rynku – rozwiązania do optymalizacji centrów danych i systemy do profesjonalnego, bezpowrotnego niszczenia nośników. Sprzedajemy także systemy do składowania danych na regałach czy w sejfach oraz jesteśmy jedyną w Polsce firmą, która produkuje etykietki (tzw. barkody) na nośniki magnetyczne na licencji firmy TriOptic – eksportujemy je także do Czech, Słowacji i kilku innych państw Unii Europejskiej.

Storagefocus: Jako dystrybutor wszystkich rodzajów taśm powinniście być w stanie bardzo dokładnie opisać jak w Polsce wygląda baza zainstalowanych napędów taśmowych i systemów automatyki…

Tomasz Filipów, DISKUS: 90% naszej sprzedaży to taśmy LTO Ultrium, głównie LTO-3 i LTO-4. Nie uważamy tej sytuacji za korzystną dla branży, naszym zdaniem rynek powinien być trochę bardziej zdywersyfikowany. W opinii niektórych osób zaciera się różnica funkcjonalna między technologią LTO i rozwiązaniami profesjonalnymi do mainframe’ów, oferowanymi przez firmy IBM i Sun/StorageTek. Jednak moim zdaniem, są to całkowicie różne rozwiązania – technologia LTO jest przeznaczona dla małych i średnich przedsiębiorstw, podczas gdy rozwiązania 3592 oraz T10K skierowane są do najbardziej wymagających klientów segmentu enterprise, którzy potrzebują najlepszych i najbardziej niezawodnych rozwiązań. Konkurencja na rynku zaostrzy się z pewnością z momentem pojawienia się technologii LTO-5, na którą wydaje mi się, iż jest w tej chwili po prostu za wcześnie, ze względu na jej ogromną wydajność i pojemność.

Ale wciąż też mamy do czynienia z bardziej niszowymi nośnikami. Nadal popularna jest technologia VXA zaprezentowana przez Ecrix, kupiona przez Exabyte’a, a potem przez Tandberg Data. DAT160 wciąż się dobrze sprzedaje, ale to już nie są te setki tysięcy, które sprzedawane były kilka lat temu.

Storagefocus: Dekadę temu czas swojej świetności miały nośniki magnetooptyczne. Czy w tej chwili jest jeszcze zainteresowanie nimi na rynku?

Tomasz Filipów, DISKUS: Cały czas sprzedajemy te nośniki, ponieważ wiele instytucji publicznych wciąż korzysta z nośników magnetooptycznych, wiele organizacji nagrywa na nich informacje głosowe, np. z rozmów telefonicznych. Technologia ta jest niestety droga w eksploatacji, ale najtrwalsza ze wszystkich nośników cyfrowych dostępnych na rynku. Z pewnością znajdą się również niszowi klienci, dla których jukeboksy oparte na profesjonalnych rozwiązaniach Blue-Ray czy UDO będą najlepszym rozwiązaniem. Ponadto technologia optyczna, podobnie jak taśmowa, nie konsumuje tyle energii, jak w przypadku rozwiązań dyskowych, oferując przy tym wysoką trwałość i bezpieczeństwo zapisanych danych. Natomiast spadek sprzedaży także tutaj jest zauważalny, głównie ze względu na wysokie ceny oraz niskie pojemności w porównaniu z taśmami czy dyskami.

Storagefocus: W ofercie DISKUS jest wiele produktów do przechowywania lub przenoszenia nośników. Na ile klienci są świadomi konieczności korzystania z tego typu rozwiązań?

Tomasz Filipów, DISKUS: Obecnie wiele korporacji składuje swoje nośniki w bibliotekach taśmowych. Ale prawo i niektóre wewnętrzne procedury firm stanowią, że nośniki muszą być przechowywane nawet przez dziesięć lat od momentu ich ostatniego użycia, a to wymaga zastosowania profesjonalnych regałów do przechowywania nośników. Takie rozwiązania czasem dość znacznie różnią się ceną, bo są tworzone na zamówienie, pod konkretnego klienta. Brane są w nich pod uwagę takie parametry jak ilość nośników, ich rodzaj, przyrost liczby nowych nośników, pomieszczenie w jakim będą składowane itd. Mogą to być systemy przechowywania danych na jednej ścianie z trzema przesuwanymi regałami, mogą być też umieszczone wzdłuż ścian, czy też w rogu pomieszczenia. Wielu klientów próbuje przechowywać tysiące taśm w normalnych szafkach, co jest błędem ze względu zarówno na bezpieczeństwo zgromadzonych tam danych, jak też wątpliwą wygodę użytkowania. Głównie z tych powodów przy dużych liczbach taśm należy stosować profesjonalne rozwiązanie.

Storagefocus: Na świecie coraz częściej pojawiają się zapisy ustawodawcze nakazujące przechowywanie danych cyfrowych przez 50 czy 100 lat. Czy w Polsce klienci zgłaszają się już z tego typu pytaniami?

Tomasz Filipów, DISKUS: Na razie jeszcze nie. Ale popularyzacja zapisów cyfrowych chociażby w takich dziedzinach jak medycyna, może spowodować konieczność pochylenia się nad tematem długotrwałego przechowywania danych. Rynek rozwija się bardzo szybko, więc trudno obecnie wskazać na optymalną technologię długotrwałego przechowywania danych, chociaż obecnie najlepszą technologią wydają się być systemy oparte właśnie na taśmach. Ciągły wzrost pojemności nośników może jednak spowodować, że do przechowywania dużej ilości danych wcale nie będzie potrzeba dużych magazynów. Większy problem widzę w zorganizowaniu sukcesywnej migracji danych na nośniki w nowych standardach i konieczności zapewnienia możliwości odczytania i zrozumienia danych zapisanych wiele lat temu.

Storagefocus: W ofercie DISKUS jest też wiele demagnetyzerów. Jaki jest sens utrzymania w ofercie tak dużej liczby producentów i urządzeń, skoro efekt pracy demagnetyzera i tak zawsze ma być ten sam?

Tomasz Filipów, DISKUS: Efekt rzeczywiście jest ten sam, ale są różnice w wydajności i sile działania demagnetyzera. Klienci potrzebują demagnetyzować różne rodzaje nośników, a nie każde urządzenie jest uniwersalne. Do taśm VHS możemy używać mniejszych demagnetyzerów ręcznych, które mają mniejsze pole magnetyczne. Ale gdy np. stacja telewizyjna chce zniszczyć kilka tysięcy taśm w ciągu jednego dnia, to musi kupić urządzenie, które demagnetyzuje w trybie ciągłym – ma specjalną taśmę podawczą, na której nośniki “wjeżdżają” do demagnetyzera. Do niszczenia nośników cyfrowych, a szczególnie najnowszych dysków twardych, potrzebne są silniejsze demagnetyzery. Wraz z różnicami w wydajności i skuteczności, różna jest też cena tych urządzeń – waha się od 15 do nawet kilkuset tysięcy złotych. To niemało, dlatego proponujemy naszym Partnerom proponujemy również usługę demagnetyzacji nośników.

Rozmawiał Krzysztof Jakubik